Liga Ciemności
,,.......’’- to oznacza to co myśli dana postać
******- jakiś czas póżniej.
Rozdział 1
Twilight i jej przyjaciółki właśnie wracały ze stacji kolejowej po wycieczce do Kryształowego Imperium, jednak tym razem coś było nie tak Twilight czuła, że ktoś ją obserwóje ... i tak było- była to postać nie do rozpoznanie z narzuconym na siebie czarnym płaszczem i kapturem a na szyi miała coś w stylu naszyjnika z czarnym feniksem w kole mrocznego ognia. Twilight na samom myśl o nim przechodziły dreszcze.
-Twilight cukiereczku, - powiedziała Applejack- czy wszystko w porządku ?
-Tak ...- odpowiedziała lawendowa klacz- Tylko, że ktoś nas obserwóje - popatrzyła na zamaskowaną postać podejrzliwym wzrokiem, a ta jak na komendę się odwróciła w innym kierunku, ale nie odzeszła .
-Naprawdę tak sądzisz ?- powiedziała Pinkie- Przecierz nie drżą mi kolana.- Stwierdziła.
- Zresztą nie ważne, może… nie na pewno mi się zdaje,- Oznajmiła po czym potruchtały w stronę rynku
,,O nie, nie zdaje ci się’’- Pomyślała zakapturzona postać po czym zaśmiała(lub zaśmiał) się złowieszczo pod nosem po czym ruszył w tym samym kierunku co one.
******
Twilight zmęczona po całym dniu pracy chciała się położyć w łóżku aż tu nagle rozległo się pukanie do drzwi. Więc zrezygnowana podeszła i otworzyła drzwi…
Zamarła
W drzwiach stała ta sama zakapturzona postać ,która śledziła ją od stacji. Spod kaptura wystawała płomienna grzywa i czarny róg.
-Czy mogę wejść… panno Sparkle- Powiedział głosem czułym jakby mówił do najlepszej, mało tego, najbliższej przyjaciółki przyjaciółki.
Twilight opadła szczęka ale przytaknęła z niepewnością i zaprosiła postać ruchem kopyta.
-Nareszcie mogę zdjąć ten kaptur- Oświadczyła postać po czym zdjęła kaptur.- Ale wracając czy, nie przeszkadzam księżniczce ?
-N...Nie przeszkadza pan, p...po co pan przyszedł? - Jej głos drżał ale próbowała, się uspokoić.
Gdy się odwróciła ujrzała czarnego ogiera-jednorożca o płomiennej grzywie i czarnym umaszczeniu. Jego oczy błyszczały turkusową barwą.
-Przyszedłem tu by księżniczkę ostrzec…, Och! ale gdzie moje maniery nazywam się Screaming Hell.
-Ostrzec? przed czym!?- Twilight niemal nie wyskoczyła z własnej skóry gdy to usłyszała.
-Przed ligą ciemności. Zbiera się aby zacząć atakować Eqestrię a my jesteśmy zobowiązani was chronić.- Po tych słowach rozpłynął się w powietrzu nie znanym jej zaklęciem.
******
Następnego dnia Twilight była cała roztrzęsiona przez zdarzenia z zeszłej nocy. Lawendowa klacz szła w kierunku rynku nie zwracając na nikogo uwagi, pogrążona w oceani swoich własny myśli.
,,Co za liga ciemności?, Kim oni do cholery są?’’ takie właśnie myśli nachodziły alikorna podczas wędrowania rynkiem. Wtem z zamyślenia wyrwał ją znajomy głos.
- Twilight, co ty tutaj robisz !?- To była Rarity cała pokryta szkarłatnym płynem- krwią
- Rarity co ci się stało, dlaczego cała ociekasz krwią!?- Krzyczała tak głośno ,że chyba było ją słychać w samym Canterlocie.
- To nie ważne jakieś kucyki w czarnych szatach i naszyjnikami przed-stawiającymi jakieś pentagramy nas atakują to krew S...Swee…Sweetie Bell musimy uciekać
******
Twilight usiadła na łóżku cała ociekała potem, to nie był sen to była wizja a ona mogła coś z tym zrobić.
,,Moge coś zrobić… Tylko co ?...’’.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz